SadurSky blog

Od teraz na www.czlowiekpolnocy.blogspot.com!

Mamy pierwszych liderów

Jesteśmy już po biegach indywidualnych w Oestersund. Nastąpiły pierwsze rozstrzygnięcia. Przede wszystkim mamy pewnego rodzaju niespodziankę wśród kobiet, a jest nią czeska liderka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. O ile się nie mylę, Gabriela Soukalova jest pierwszą w historii reprezentantką naszych południowych sąsiadów, której udało się wejść w posiadanie żółtej koszulki. Trzeba przyznać, że zwycięstwo w dzisiejszym biegu na 15 km jest jednocześnie piątym z rzędu w zawodach PŚ. Pamiętamy przecież, że Czeszka wygrała wszystkie konkurencje w trakcie zawodów zamknięcia poprzedniego sezonu w Khanty- Mansiysku oraz wraz z resztą drużyny triumfowała w niedzielnej sztafecie mieszanej. Imponująca seria jest zapowiedzią dalszych sukcesów? O tym przekonamy się już jutro, kiedy wieczorem zostanie rozegrany bieg sprinterski. Drugie miejsce trafiło w ręce Anastasyi Kuzminy, zaś trzecia była Marie Laure Brunet. Francuzka miała szansę na zwycięstwo, bo, tak jak przewidywałem, strzelała celnie i poprawiła się w biegu. Podczas ostatniej próby na strzelnicy spudłowała jednak raz, co nie pozwoliło jej walczyć z Czeszką i Słowaczką mimo ich dwóch doliczonych minut. Z dobrej strony pokazała się Darya Domracheva, mając najlepszy biegowy rezultat, oraz Monika Hojnisz, która również świetnie spisała się na trasie. Jedynie strzelanie nieco zawiodło i obie zawodniczki z czterema karnymi minutami nie liczyły się w walce o podium. Podczas sprintu, gdzie są tylko dwa strzelania i biega się karne rundy, będą miały większe szanse. Niespodziewanie słabo pobiegła dziś Kaisa Makarainen, mając dopiero 16. czas pokonania trasy. Potwierdziło się natomiast złe strzelanie Tory Berger, która zaliczyła aż pięć pudeł. Przy jej zeszłorocznej skuteczności jest to niemałe zaskoczenie. Zobaczymy, czy Norweżka poprawi się jeszcze w Oestersund. Najlepszą reprezentantką Norwegii okazała się dziś młoda Tiril Eckhoff, zajmując 5. miejsce. Jej starszy brat i były biathlonista- Stian, na pewno będzie dumny.

W rywalizacji mężczyzn także było ciekawie. Poza zwycięstwem Martina Fourcade, właściwie cała pierwsza dziesiątka jest dość niespodziewana. Liczyło się przede wszystkim dobre strzelanie, a warunki na trasie były trudne, stąd mamy takie, a nie inne wyniki. Martin świetnie zrehabilitował się po niedzielnej wpadce i nie pozostawił wątpliwości co do jego przygotowania. Można też zauważyć dobrą dyspozycję ekipy Austrii, która kryzys z zeszłego sezonu ma już za sobą, co potwierdza zajęcie dwóch miejsc na podium przez Simona Edera i Daniela Mesotitscha. Zaskakująco dobrze strzelał Klemen Bauer, który zazwyczaj pudłuje jak najęty. Inną taktykę przyjął także Włoch Lukas Hofer, który zwykle szybko biegał, a niecelnie strzelał. Tym razem strzelanie poszło mu idealnie, zaś biegowo fatalnie. Do najlepszego czasu samego biegu, należącego do Emila Hegle Svendsena, stracił ponad dwie i pół minuty. Znalazło się też kilka nazwisk, które mogą być zaskoczeniem. Przykładowo czwarte miejsce Kanadyjczyka Le Guellec'a. Widocznie Jean- Philippe czuje się na szwedzkich trasach doskonale, bo rok temu wygrał w Oestersund sprint. W ogólne chciałbym zwrócić uwagę na Kanadyjczyków, bo inny reprezentant tego kraju- Nathan Smith strzelał dzisiaj najszybciej i miał najkrótszy czas pobytu na strzelnicy. Z trzema doliczonymi minutami zajął 16. miejsce. Najlepszym z Norwegów okazał się Vetle Sjastad Christiansen, zajmując 17. lokatę, co też może być zaskoczeniem przy składzie pełnym gwiazd (bracie Boe, Svendsen, Bjoerndalen, L'abee- Lund). Zadecydowało o tym oczywiście strzelanie, które młody Vetle wykonał znacznie lepiej od kolegów. Zobaczymy jak będzie w sobotę, kiedy panowie rozegrają swój bieg sprinterski. Na pętlę, którą będą pokonywali trzykrotnie, zaprasza Alexis Boeuf w poniższym filmie, prezentując ją z perspektywy zawodnika.

Znalezione w internetach- słodka pasja

Ludzie mają różne zainteresowania i sposoby na wypełniania nudy. Nie dla wszystkich aktualne zajęcie jest całym życiem. Czasem trzeba po prostu zwyczajnie odpocząć, zrobić coś innego. Niekiedy wychodzą z tego bardzo ciekawe rzeczy. Znalazłem w internetach idealny przykład na potwierdzenie tej tezy.

Znacie może szwedzką biathlonistkę Elizabeth Högberg? Nie ma specjalnych osiągnięć, ale po zakończeniu kariery Heleny Ekholm ciężko szukać rezultatów nawiązujących do słynnej rodaczki przez jakąkolwiek reprezentantkę Szwecji. Wracając jednak do pani Elizabeth, jej sposób na odpoczynek pomiędzy treningami a startami jest nie tylko interesujący, ale też smaczny. Otóż zajmuje się ona robieniem ciast i tortów. Ale nie takich zwykłych, typu sernik (nie umniejszając w żaden sposób sernikowi). Skoro Högberg jest biathlonistką, postanowiła odwzorować stadion biathlonowy w Oestersund w formie tortu. Efekt możecie podziwiać w filmie poniżej. Oczywiście na degustację zostali zaproszeni wszyscy ludzie związani z obiektem, w tym Helena Ekholm, już jako szczęśliwa mama, pojawiła się z dzieckiem. Nie pozostaje nic innego, jak pogratulować talentu pani Elizabeth i życzyć tak udanych startów, jak ten tort. Można połączyć biathlon z cukiernictwem? Jak się okazało, przy odpowiedniej pracy i zaangażowaniu jest to możliwe. Szkoda tylko, że mnie tam nie było...



Dlatego pamiętajcie Drodzy Czytelnicy, aby rozwijać swoje zainteresowania. Te najważniejsze, zajmujące pierwsze miejsce w Waszym życiu, ale także inne, urozmaicające codzienne życie i nadające mu dodatkowego kolorytu. Bo nie ma nic bardziej dołującego niż pasja zamieniona w rutynę.

Mój typ- zawody w Oestersund cz.2

Czas powrócić do typowania przed zawodami Pucharu Świata w Oestersund. Tym razem przyjrzymy się faworytkom. Muszę przyznać, że zawsze trudniej było przewidzieć rywalizację kobiet. Wydaje się, że jest grono tzw. "betoniarek", które ciągle zajmują (betonują) miejsca na podium, czasem tylko zmieniając kolejność. Stąd postanowiłem zaczekać z typowaniem aż do dzisiejszej sztafety mieszanej. I tak, już jesteśmy wszyscy mądrzejsi w kwestii formy niektórych zawodniczek.

No chyba, że ktoś wolał oglądać kilkugodzinną transmisję na żywo z pokazywania twarzy Waltera Hofera rozmawiającego przez krótkofalówkę (czytaj: skoki narciarskie). Swoją drogą, zaczynam dostrzegać pewne objawy skretynienia w FIS. Już sam wybór Klingenthal, jako miejsca startu PŚ, był mocno nieprzemyślany. Chyba lepiej byłoby skakać na śniegu, niż na igielicie pokrytym czymś w rodzaju mąki ziemniaczanej (bo nazwanie tego śniegiem byłoby obrazą). Do tego jeszcze te zabawy z wiatrem, przelicznikiem, belką i fæn wie jeszcze czym. W efekcie mamy nudne konkursy, protesty, odwołania i w sumie nie wiadomo, kto wygrał i czy będzie druga seria, czy konkurs zostanie wstrzymany na kolejne 12 godzin, żeby wszyscy razem mogli sobie do woli pojeździć tą fajną windą. Zaczyna się robić cyrk, a przez to transmisje innych sportów są zrzucane, tak jak dzisiaj było z biathlonem na Eurosporcie. Wróćmy jednak do tej właściwej dyscypliny sportu. Po dzisiejszej sztafecie mieszanej wiemy, że w Rosji niezbyt dobrze się dzieje, Tora Berger ma problemy ze strzelaniem, a Martin Fourcade ma problemy z liczeniem do trzech, przez co Francja dostała karę 2 minut. Kto oglądał, ten wie. A kto nie, niech żałuje, bo działo się wiele. Wygrali Czesi przed Norwegami i Ukrainą (przesuniętą w wyniku kary Francuzów). Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że nie ma nic pewnego, dopóki nie przekroczy się linii mety, a czasem nawet i to nie wystarcza. W każdym razie można przystąpić do wskazania zawodniczek, które będą liczyły się w rywalizacji indywidualnej.

1. Murowane faworytki:

  • Tora Berger- doskonale pamiętamy, jak zdominowała zeszłoroczną walkę w Pucharze Świata. Celne strzelanie i szybki bieg były jej niezwykle mocną stroną w każdej konkurencji. Zdobywczyni dużej kryształowej kuli oraz zwyciężczyni wszystkich "małych" klasyfikacji jest najpewniejszą biathlonistką do typowania na czołowych miejscach. Jedynie na sprawdzianie przedsezonowym w Sjusjøen i w dzisiejszej sztafecie coś nie grało w strzelaniu Tory. Czy tak doświadczona zawodniczka będzie potrafiła się odpowiednio skoncentrować, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik przed biegiem indywidualnym w Oestersund? Zobaczymy już w środę.
  • Andrea Henkel- dziś bez rewelacji, ale jej dobra postawa w Sjusjøen i doświadczenie pozwalają wskazać ją jako faworytkę w biegu na 15 km. Przypomnijmy, że tam za każdy niecelny strzał doliczana jest minuta do czasu biegu, więc Andrea będzie musiała szczególnie dobrze spisać się na strzelnicy.

2. Drugie skrzypce:

  • Kaisa Makarainen- zawsze uzyskuje bardzo szybkie czasy biegowe. Jedynie ze strzelaniem bywa różnie, choć dzisiaj zaprezentowała się z dobrej strony. Zdarzało jej się wygrywać biegi indywidualne, choć osobiście upatruję większych szans w sprincie.
  • Darya Domracheva- wielka niewiadoma. Czasem prezentuje się świetnie w strzelaniu i biegu, a innym razem zupełnie zawala jeden z elementów. Ciężko określić, jak będzie w Oestersund, ale powinna być blisko zwycięstwa. W końcu jest jedną z "betoniarek".

    3. Czarny koń rywalizacji:

    • Marie Laure Brunet- jeżeli ktoś może zamieszać w gronie "betoniar" w biegu indywidualnym, to może być tym kimś świetnie strzelająca Francuzka. Dużo mówi się o poprawieniu czasów biegowych przez całą kobiecą część reprezentacji. Pamiętamy przecież, że uzyskiwane rezultaty przez Brunet były w zeszłym sezonie fatalne. Po dzisiejszej sztafecie można przypuszczać, że rzeczywiście coś zmieniło się na lepsze. Ale czy wystarczająco, aby w biegu indywidualnym Marie Laure rzeczywiście mogła wedrzeć się choćby na podium? Wszystko będzie zależało od jej dyspozycji na trasie, bo bezbłędne strzelanie jest chyba oczywiste...   
    Sezon, który właśnie się zaczął z pewnością będzie interesujący, z uwagi na Igrzyska Olimpijskie. Czy jednak nie będzie znów sytuacji "zabetonowania" podium przez grono faworytek? A może znajdzie się jakaś nowa siła, która przełamie monopol znanych nazwisk? Czy Polskie zawodniczki zaczną regularnie zaglądać do ścisłej czołówki? Odpowiedzi na te pytania będziemy znali już po zawodach w Oestersund.

      Witamy w Oestersund

      Oestersund. To szwedzkie miasto po raz kolejny gości zawody otwarcia biathlonowego Pucharu Świata, stąd jest ono dobrze znane wielu sympatykom tego sportu. Przed rozpoczęciem zmagań przyjrzymy się jednak dokładniej temu miejscu. Zobaczymy, jak wygląda trasa z perspektywy zawodnika oraz ile kosztują bilety wstępu na trybuny.

      Zacznijmy od cen biletów. Wydawać by się mogło, że Skandynawia jest droga, więc i wstęp na zawody znacznie odchudzi nasz portfel. Nie do końca jest to prawdą. Bilet na niedzielę (sztafeta mieszana) kosztuje 100 koron szwedzkich, co jest równowartością około 50 zł. Studenci i seniorzy objęci są dodatkowo 50% zniżką, a młodzież do 16 roku życia ma zapewniony wstęp darmowy. Te same ceny obejmują rozgrywki indywidualne w trakcie tygodnia, czyli biegi indywidualne i sprinty. Wyjątkiem jest niedziela, kiedy zostaną rozegrane dwa biegi pościgowe. Wówczas wstęp będzie kosztował 200 SEK dla dorosłych i 100 SEK dla studentów i seniorów. Porównując przykładowo z biletami na takie same konkurencje PŚ w Novym Mescie w 2012 roku, cena w Oestersund jest około dwukrotnie wyższa. Jeżeli natomiast weźmiemy pod uwagę zeszłoroczne Mistrzostwa Świata i również dzień biegów pościgowych, to okaże się, że na imprezę wyższej rangi można było wejść płacąc niewiele więcej (równowartość około 15 zł) niż w tym roku na zawodach otwarcia. Taka różnica cen daje do myślenia, że na biathlon lepiej wybrać się do Czech, bo w końcu bliżej i taniej. Jednak w tym sezonie Puchar Świata nie zawita na Morawy, dlatego trzeba poszukać innego miejsca do zobaczenia najlepszych zawodników w akcji. Porównajmy zatem ceny biletów w Szwecji z obowiązującymi podczas finału PŚ w Oslo. Tam stawki na dwa biegi pościgowe oraz biegi ze startu wspólnego zaczynają się od 162 NOK (równowartość około 80 zł), przy czym jest to cena promocyjna. Za dobre miejsca na trybunach stadionowych trzeba jednak zapłacić 367 NOK, czyli około 190 zł. Widać więc, że Norwegia jest droższa i zapewne nie jest to tylko zasługą faktu zakończenia Pucharu Świata. Warto jeszcze dodać, że karnet wstępu na cały tydzień zawodów w Oestersund kosztuje 440 SEK, czyli około 210 zł, zaś ze zniżką o połowę taniej.

      Wiadomo już wszystko o cenach biletów na pierwsze zawody Pucharu Świata. Na przestrzeni całego sezonu ukażą się podobne posty dotyczące innych miejsc, do których zawitają biathloniści. A teraz czas poruszyć temat trasy biegowej w Oestersund. Znamy ją doskonale z poprzednich lat. Szczególnie ostatni zjazd przed stadionem potrafi sprawiać problemy najlepszym, jak choćby w 2010 roku, kiedy upadek pozbawił zwycięstwa Ole Einara Bjoerndalena. Oczywiście jest wiele wariantów, które będą wykorzystywane w nadchodzącym tygodniu. Najdłuższym z nich będzie 4- kilometrowa pętla biegu indywidualnego mężczyzn, po której rok temu oprowadzał Borut Nunar. Zobaczmy zatem nagranie z jego przejazdu.



      Jak widać, trasa w swoim najdłuższym wydaniu jest wymagająca. Na pewno dobre przygotowanie nart będzie kluczowe na długich i technicznych zjazdach. O ile konfiguracja nie ulegnie zmianie, identyczne wrażenia czekają na biathlonistów w czwartek. Być może wcześniej pojawi się jeszcze "wycieczka" po jednej z krótszych pętli, jak na przykład 3- kilometrowej do biegu indywidualnego kobiet.

      Mój typ- zawody w Oestersund cz.1

      Już za tydzień rozpocznie się biathlonowy Puchar Świata. Jak zapewne widzieliście w poprzednich postach, pierwsze zawody odbędą się tradycyjnie w Oestersund. Większość ekip jest gotowa do sezonu i bierze udział w "sprawdzianach" przed rozpoczęciem walki o punkty w klasyfikacji generalnej. Najlepszych można zobaczyć w norweskim Sjusjøen oraz szwedzkim Idre. Jest to więc dobry czas, aby przedstawić kandydatów do założenia koszulki lidera PŚ.

      Pierwszą konkurencją będzie sztafeta mieszana, jednak to indywidualna rywalizacja interesuje nas bardziej w kontekście całego sezonu. Pierwszym tego typu biegiem będzie 20 km mężczyzn i 15 km kobiet. Za każdy niecelny strzał doliczana jest minuta do czasu biegu. To ważne, bo szybko biegającym zawodnikom nie będzie tak łatwo odrobić tej straty, w porównaniu do przebiegnięcia karnej rundy. Kto więc może zostać pierwszym liderem klasyfikacji generalnej? Odpowiedź wydaje się prosta zarówno w gronie mężczyzn, jak i kobiet, a brzmi ona: Martin Fourcade i Tora Berger. Wskazanie zdobywców kryształowej kuli w zeszłym sezonie jest jednak pójściem na łatwiznę. Trzeba to poprzeć odpowiednimi faktami. Nie można zapominać o innych zawodnikach, a także o tzw. "czarnych koniach" rywalizacji, których zwycięstwa są zawsze zaskoczeniem. Zacznijmy więc od wytypowania faworytów w gronie mężczyzn.


      1. Murowani faworyci:

      • Martin Fourcade- zwyciężył w zawodach otwarcia już dwa razy z rzędu i zawsze był to bieg indywidualny. Wydaje się, że Francuz znalazł receptę na rozłożenie sił pomiędzy celne strzelanie a dobry bieg. Na tym długim dystansie trzeba rozegrać wszystko spokojnie, bez niepotrzebnych błędów. Pamiętajmy jednak, że w Oestersund zostaną również rozegrane biegi sprinterskie i pościgowe, co wcale nie musi oznaczać posiadania koszulki lidera przez Martina po całych zawodach. Tym bardziej, że w sprincie w Sjusjøen nie zaprezentował się najlepiej.
      • Emil Hegle Svendsen- pierwszy z biegów w Oestersund nie jest jego mocną stroną. Należy tutaj przypomnieć, że od ponad 1000 dni EHS nie zaliczył zawodów, w których strzelałby "na czysto", co w biegu indywidualnym zdecydowanie gra na jego niekorzyść. Nie można natomiast odmówić mu świetnej formy biegowej, którą zaprezentował w Sjusjøen. Mając 1 karną rundę na koncie zwyciężył w sprincie, wyprzedzając bezbłędnego Bjoerndalena i dokładając Martinowi Fourcade ponad 20 sekund w samym biegu. 
      Podsumowując zestawienie murowanych faworytów, typuję Fourcade w biegu indywidualnym, a Svendsena na sprint i pościgowy.


      2. Drugie skrzypce, czyli kto może być blisko zwycięstwa:

      • Andreas Birnbacher- zeszły sezon był jego najlepszym w karierze. Wydaje się, że i w tym Niemiec będzie chciał wedrzeć się do ścisłej czołówki. Doświadczenia mu nie brakuje, bywał już na podium PŚ, zaś w Oestersund jego najlepszym rezultatem było drugie miejsce w biegu indywidualnym w sezonie 2006/2007. Dosyć dawno temu, ale od tego czasu jego forma znacznie się polepszyła. W biegu indywidualnym potrzeba przede wszystkim dobrego strzelania, na które stać Birnbachera. 
      • Tarjei Boe- raczej kandydat do sprintu i biegu pościgowego. Po świetnym sezonie 2010/2011, w którym młody Norweg wygrał klasyfikację generalną przyszły trochę gorsze czasy. Ostatnio do stawki najlepszych dołączył jego młodszy brat- Johannes Thingnes. Kto wie, czy presja wywarta na Tarjei nie zadziała motywująco.
      • Dominik Landertinger- Austriak zapewnia, że nigdy nie był lepiej przygotowany do sezonu. To daleko idące deklaracje, tym bardziej, że w zeszłym roku reprezentacja Austrii przeżywała niewielki kryzys. Nie przeszkodziło to jednak młodemu Landertingerowi w zajęciu trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej PŚ. Być może kryzys się skończył i już w Oestersund zobaczymy dobre wyniki Dominika i jego kolegów z drużyny. 
      • Ole Einar Bjoerndalen- nie byłbym sobą, gdybym na niego nie stawiał. Może nawet nie powinien być wspominany jako drugie skrzypce, tylko czarny koń rywalizacji, ale jego forma przed rozpoczęciem sezonu jest naprawdę obiecująca. W Sjusjøen był drugi w sprincie i wygrał bieg ze startu wspólnego. Dawniej wygrywał wielokrotnie w Oestersund, ostatni raz w sezonie 2010/2011. Nie lubi biegów indywidualnych, więc raczej nie uplasuje się wysoko w tej konkurencji, ale już sprint i bieg pościgowy są jak najbardziej w jego zasięgu. 
      W drugich skrzypcach większe szanse dla Birnbachera i Landertingera w biegu indywidualnym, zaś dla Boe i Bjoerndalena w sprincie. 


      3. Czarny koń rywalizacji, czyli jego zwycięstwa nikt się nie spodziewa:

      • Simon Desthieux- nowa nadzieja francuskiej drużyny. Po dobrym występie w Sjusjøen jest wyraźna szansa na zaistnienie młodego Simona w Pucharze Świata. Startował już w zeszłym sezonie bez większych sukcesów, ale z wieloma punktowanymi miejscami na koncie. Jeżeli przygotowania do sezonu przepracował odpowiednio ciężko, możemy go zobaczyć w czołówce już w pierwszych zawodach.
      Wiemy już, czego możemy spodziewać się w biegu indywidualnym mężczyzn w Oestersund, a także w dalszych konkurencjach. Jeżeli chodzi o inne szczegóły zbliżającego się sezonu, warto odnotować, że Francja i Austria na pewno zaprezentują się w nowych strojach. W przypadku Martina Fourcade i spółki będzie to następca znanego i lubianego stroju Mia Figura firmy One Way. Mio Fulmine, bo tak nazwano nowy design, możecie zobaczyć na profilu facebookowym SadurSky. Według mnie, mógłby wyglądać lepiej. Może z czasem się przekonam, ale to nie jest takie samo zaskoczenie, jak w przypadku, gdy weszła Mia Figura. Ponadto Simon Fourcade zapuścił brodę w stylu arabskiego terrorysty, a Christoph Sumann zapowiedział, że będzie to jego ostatni sezon. Tyle w temacie spekulacji przed zawodami. Walka o pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej PŚ rozpocznie się już 28 listopada.
           

      Wielki powrót

      Zakończyła się modernizacja linii kolejowej nr 311 na odcinku Jelenia Góra- Szklarska Poręba. Po ponad rocznej przerwie, pociągi wróciły wczoraj na tory. Przez cały zimowy sezon będzie można dojechać koleją do Szklarskiej Poręby, a stamtąd do Jakuszyc i Harrachova. Informacja ta powinna więc szczególnie cieszyć wszystkich sympatyków narciarstwa biegowego. Ponadto w weekendy będą jeździły dodatkowe kursy z Zielonej Góry i Wrocławia. Na stałe do Szklarskiej Poręby została wydłużona relacja pociągu "Kamieńczyk", co umożliwia dojazd z Poznania. Jednym słowem Kolej Izerska prawdziwie odżyła na zdegradowanym wcześniej odcinku. Nie ma żadnej wątpliwości, że zakończony remont był bardzo potrzebny. Teraz jedynie pozostaje pytanie, czy takie bogactwo połączeń utrzyma się przez dłuższy czas. Wszystko zależy od frekwencji, która często decyduje o stwierdzeniu nieopłacalności danego połączenia przez przewoźnika. Ale to już zbyt daleko idące obawy i należy mieć nadzieję, że się nie sprawdzą. Pora pokazać, jak wyglądały pierwsze przejazdy pociągów przez okolice Piechowic.

      Jako pierwszy został złapany powrotny kurs pierwszego pociągu, który zawitał do Szklarskiej Poręby. Z tej okazji, przejazd połączeniami uruchomionymi przez Koleje Dolnośląskie był bezpłatny.

      Nie wszyscy pojęli, że ruch pociągów został wznowiony. Przykładowo, osoby widoczne na zdjęciu w ostatniej chwili zeszły z torów po tym, jak ostrzegłem je o zbliżającym się szynobusie. Relacja: Zielona Góra- Szklarska Poręba.

      To się nazywa promocja! Na zmodernizowany odcinek został wysłany równie świeży "Impuls" Kolei Dolnośląskich. Również przejazd tym pociągiem był bezpłatny, dzięki czemu frekwencja była naprawdę spora. Towarzyszyły temu rozmaite władze i osobistości, bo w końcu sukces niemały. Ciekawe, czy jeszcze kiedykolwiek taki tabor zobaczymy w Szklarskiej Porębie, czy był to tylko chwyt marketingowy. Jedyne, co zawiodło, to pogoda. W chwili wykonywania zdjęcia nadciągnęła mgła... Przypadek!?

      Jako ostatni został uwieczniony prawdziwy rarytas. Skład wagonowy na tej linii był zawsze czymś ciekawym w odróżnieniu od szynobusów. Teraz ta sytuacja nie będzie już taką rzadkością, bo pociąg "Kamieńczyk" na stałe zawita do Szklarskiej Poręby. Na zdjęciu prowadzony przez EU07-169.

             

      Refleksja przedsezonowa- Biathlonowe szanse w Soczi

      Sezon 2012/2013 był najlepszym w wykonaniu polskich biathlonistek od wielu lat. Zdobyte medale Krystyny Pałki i Moniki Hojnisz na MŚ w Novym Mescie mówią same za siebie, a zwycięstwo Magdaleny Gwizdoń w sprincie podczas próby przedolimpijskiej pozwala myśleć pozytywnie o szansach naszej drużyny na zaistnienie w zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Zwykle daleki jestem od tzw. "pompowania balona", dlatego tym bardziej cieszy mnie, że nie ja pierwszy dostrzegam wyraźną zwyżkę dyspozycji naszych biathlonistek. O ich formie, bardzo miarodajnie, ze wszelkimi wykresami, opisano już na blogu real biathlon.

      Czy mamy więc powody, aby uznawać polskie zawodniczki jako jedne z faworytów olimpijskich zmagań? Myślę, że tak. Wszystko zależy jednak od przygotowania do tej ważnej imprezy. Jeżeli przerwę między sezonami sztab szkoleniowy wykorzystał w odpowiedni sposób, możemy spodziewać się regularnych występów w okolicach pierwszej dziesiątki w zawodach PŚ, a co za tym idzie szansy na zaistnienie w Soczi. Nie chodzi mi tu jednak o zatrzęsienie medali, choć z pewnością byłoby to miłe i wcale nie niemożliwe. Nasze dzielne zawodniczki z powodzeniem mogą szukać swoich szans w każdej z konkurencji i mają wystarczający potencjał, aby ewentualną szansę wykorzystać. W końcu IO żądzą się swoimi prawami i wszystko może się zdarzyć. Najzdrowszym nastawieniem jest więc pozytywna perspektywa występów w Soczi, nie zaś wymaganie wielkich wyczynów.

      Należy zwrócić również uwagę na miejsce Polek w gronie biathlonistek Pucharu Świata. W sezonie 2012/2013 Krystyna Pałka zajęła 14 miejsce w klasyfikacji generalnej, Magdalena Gwizdoń była 15, zaś Weronika Nowakowska- Ziemniak 26. Pamiętajmy o młodej Monice Hojnisz, która przebojem wdarła się do światowej czołówki, za sprawą dobrych występów w Novym Mescie. Pucharowe zmagania ukończyła co prawda na 37 miejscu, ale w wielu zawodach w ogóle nie startowała i w związku z tym nie jest to wystarczający wyznacznik jej umiejętności. Tak się składa, że poczynania młodszej z sióstr Hojnisz obserwowałem jeszcze podczas jej startów w kategoriach juniorskich, gdzie już spisywała się bardzo dobrze. Zdobyty medal w biegu indywidualnym na Mistrzostwach Świata juniorów w Kontiolahti jest tego potwierdzeniem. Wiadomo jednak, że przejście z juniorów na najwyższy szczebel rywalizacji jest bardzo trudne. Potrzeba zwykle dużo czasu na przyzwyczajenie się zawodnika do innego poziomu. Niektórym nie udaje się to wcale, jak na przykład naszemu rodakowi Łukaszowi Szczurkowi, który w kategorii młodzieżowców na MŚ w Val Martello potrafił wygrać z takimi nazwiskami, jak Tarjei Boe, czy Martin Fourcade, zaś obecnie zajmuje odległe miejsca w Pucharze Świata. Tym bardziej więc należą się słowa uznania dla Moniki Hojnisz i jej trenerom za odpowiednie wypracowanie talentu, co pozwoliło na tak szybkie odnalezienie się w gronie seniorów.

      Jakie są najgroźniejsze rywalki Polek? Na pewno należy wziąć pod uwagę takie nacje, jak Norwegia, która po nieudanych sezonach odbudowała swoją drużynę z pomocą młodej siły pod przewodnictwem Tory Berger. Są jeszcze Niemki- również odmłodzona drużyna, z nieobliczalną Goessner i solidną Henkel. Zawsze należy liczyć się z siłą Ukrainy, której wyrównany i zgrany zespół bywał w czołówce zawodów PŚ. Słabszy czas przeżywały ostatnio Rosjanki, bez większych sukcesów Vilukhiny i Zaitsevej, ale na "własnych" trasach w Soczi nie można ich przekreślać. Pozostają jeszcze dobrze strzelające Francuzki, które muszą poprawić formę biegową, aby liczyć się w walce o najwyższe lokaty. Oprócz całych drużyn są oczywiście pojedyncze zawodniczki z innych krajów, a wśród nich:
      • Anastasiya Kuzmina- mistrzyni olimpijska z Vancouver, 
      • Kaisa Makarainen- dobrze biegająca Finka, faworyzowana przez trudne trasy w Soczi,
      • Darya Domracheva- zawsze bliska wielkich zwycięstw, ale jeszcze bez dużej kryształowej kuli i medalu olimpijskiego. Na pewno będzie chciała to zmienić w nadchodzącym sezonie,
      • Gabriela Soukalova- reprezentantka naszych południowych sąsiadów. Zdążyła stać się gwiazdą na przestrzeni jednego sezonu, nie tylko za sprawą biathlonowych zwycięstw, lecz także dzięki ładnemu śpiewaniu,
      • Teja Gregorin- doświadczona Słowenka, zawsze mocna na najważniejszych imprezach.
      Grono faworytek do zdobycia medali jest więc duże. Nie oznacza to jednak, że nie ma w nim miejsca dla reprezentantek Polski. Po tak udanym sezonie bez przesadnego optymizmu można liczyć na dobry występ naszych biathlonistek na zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich. Na koniec polecam zobaczenie poniższego filmu, w którym o przygotowaniach do sezonu opowiadają same zawodniczki, jak i ich trener- Adam Kołodziejczyk.



      Biathlonowy kalendarz na nadchodzący sezon

      Już niecały miesiąc pozostał do rozpoczęcia pierwszych zawodów biathlonowego Pucharu Świata w Oestersund. Czas więc przyjrzeć się kalendarzowi olimpijskiego sezonu 2013/2014.

      Otwarcie sezonu tradycyjnie w Oestersund. Już 24 listopada czeka nas sztafeta mieszana, która rozpocznie kolejny Puchar Świata, pełen emocji i spektakularnych zwycięstw. Następnie 27 i 28 czekają nas biegi indywidualne. Kolejne dni to oczywiście sprinty. W niedzielę 1 grudnia przyjdzie czas na biegi pościgowe, po których biathloniści opuszczą szwedzkie miasto i przeniosą się do Hochfilzen. Klasyfikacja generalna już wtedy będzie mogła powiedzieć nam coś na temat formy poszczególnych zawodników. 

      W Hochfilzen rozegrane zostaną sprinty 6 grudnia. Dnia następnego sztafety (tym razem tradycyjne, osobno drużyny męskie i kobiece) i w niedzielę 8.12 zobaczymy biegi na dochodzenie. Miejmy nadzieję, że warunki śniegowe będą na tyle dobre, aby Puchar Świata zawitał do Annecy- Le Grand Bornand, gdzie zaplanowane są następne zmagania. Z lat poprzednich pamiętamy bowiem, że przez brak śniegu konieczne bywało pozostanie w Hochfilzen i rozegranie tam programu przewidzianego na inną lokalizację. 

      Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, w Annecy zobaczymy najpierw sztafety (12 i 13 grudnia). Następne będą sprinty, rozegrane 14.12. Program zakończą, w niedzielę 15 grudnia, biegi pościgowe. Po zawodach we Francji czeka nas świąteczna przerwa, z której powrócimy w styczniu do Oberhofu. 

      Zapewne mglisty Oberhof przywita nas sprintami. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni rozegrają tę konkurencję 3 stycznia. 4 stycznia przyjdzie czas na biegi pościgowe, zaś 5.01 wszystko zakończy się pierwszymi w sezonie biegami ze startu wspólnego, gdzie zobaczymy wyklarowaną już, najlepszą 30. klasyfikacji generalnej PŚ. Tradycyjnie pozostaniemy jeszcze w Niemczech. Zmienimy tylko region, z Turyngii na Bawarię. Następne będzie bowiem Ruhpolding.

      W Ruhpolding, jako pierwsze zobaczymy sztafety. Rywalizacja kobiet przypada na 8 stycznia, zaś mężczyźni będą walczyli 9.01. Następne będą biegi indywidualne, 10 i 11 stycznia. I teraz pojawia się problem, bo według programu na stronie IBU, 12 stycznia mają zostać rozegrane biegi na dochodzenie. Tylko jak, skoro do tego potrzeba wyników z wcześniejszego sprintu, którego tutaj w programie nie ma. Przecieram zatem oczy ze zdumienia, a tu nadal widnieje uparcie "Pursuit". Być może coś jeszcze nie zostało dograne i program w Ruhpolding ulegnie zmianie. Najprawdopodobniej zamiast pościgowego, zobaczymy mass start lub sprint. Ewentualnie sprint zastąpi bieg indywidualny. Jak sprawa się wyjaśni, na pewno ukaże się to na tym blogu. Zostawmy więc bałagan w Ruhpolding i udajmy się do pięknej Anterselvy, podobnie jak uczynią to biathloniści pod koniec stycznia 2014.

      Już widzę te włoskie słońce oświetlające wspaniałe trasy w Antholz- Anterselvie. Puchar Świata zawita tam na cztery dni. Na początku, kobiety zobaczymy w biegu sprinterskim 16 stycznia. Mężczyźni pobiegną swój sprint dzień później. 18.01 to już biegi pościgowe i tym razem wszystko się zgadza. Jako ostatnie, w niedzielę 19 stycznia, zobaczymy sztafety. I od teraz udamy się na krótki odpoczynek, celem naładowania akumulatorów przed Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi, które czekają nas już w lutym.

      Dzięki ci różnico czasu! Według podanego planu, żadna konkurencja mnie nie ominie. Zaczniemy od sprintów. Panów zobaczymy 8 lutego, zaś panie dzień później, najprawdopodobniej o 18:30 naszego czasu, będą walczyły o pierwsze medale. Na 10.02 przypada rywalizacja mężczyzn w biegu pościgowym, a 11.02 to samo czeka kobiety. Biegi indywidualne rozegrane zostaną 13 i 14 lutego. Następne będą zmagania ze startu wspólnego, odpowiednio 16 i 17 lutego. 19.02 to sztafeta mieszana. Na deser pozostaną tradycyjne sztafety. Kobiety pobiegną 21 lutego, zaś mężczyźni 22.02. Wszystkich transmisji należy się spodziewać w godzinach wieczornych. Gdy medale zostaną rozdane i emocje opadną, zawodnicy przeniosą się do Pokljuki.

      W Słowenii zastanie nas już marzec, czyli końcówka sezonu. 6.03 rozegrane będą sprinty, po czym nastąpi jeden dzień odpoczynku. 8 marca czeka nas walka w biegach pościgowych. Ciekawe, która z pań dostanie prezent na Dzień Kobiet w postaci zwycięstwa. Pobyt w Pokljuce zakończy się 9 marca biegami masowymi (nie lubię tego określenia). Już dosłownie kilka konkurencji będzie dzieliło nas od wręczenia kryształowych kul.

      Do kalendarza biathlonowego Pucharu Świata powróci w tym sezonie Kontiolahti. W Finlandii zobaczymy sztafetę mieszaną 13 marca. Następne będą sprinty 15.03 oraz biegi na dochodzenie 16.03. Nie zatrzymujemy się, bo czeka nas wielki finał w Oslo.

      Oslo Holmenkollen- miejsce magiczne i idealne, aby zakończyć olimpijski sezon. Tak więc 20 marca zobaczymy biegi sprinterskie. 22.03 przyjdzie czas na zmagania na dochodzenie, zaś dzień później wielki finał sezonu z biegami ze startu wspólnego. Wszystko zleci zapewne tak szybko, jak pisanie tego posta.

      Tak więc, drogi fanie biathlonu, masz już pełen kalendarz zmagań Pucharu Świata. Wiesz już, kiedy urwać się z pracy lub szkoły, aby zobaczyć swoich ulubieńców w akcji. Będzie się działo!