SadurSky blog

Od teraz na www.czlowiekpolnocy.blogspot.com!

Witamy w piekle

Jest weekend. Pogoda ostatnio dopisuje, więc postanawiasz wybrać się na biegówki do Jakuszyc. Pakujesz sprzęt do auta i jedziesz te 30, 100, czy nawet 200 kilometrów. W końcu wolne, więc można się poświęcić na chwilę spędzoną na śniegu. Na miejscu okazuje się jednak, że oprócz Ciebie, to samo pomyślało jakieś 10000 innych sympatyków biegania, więc już na wstępie stoisz w korku zanim wjedziesz na parking. Aż chciałoby się powiedzieć "witamy w piekle". Gdy udaje Ci się znaleźć jedno z ostatnich miejsc na parkingu, rozradowany ruszasz na trasy. I tu kolejny problem, bo z powodu zawodów, większość z nich jest zamknięta. Przecież weekend, więc i ścigający się muszą mieć coś od życia. Ostatnio były to psie zaprzęgi, a wkrótce utrudnienia spowodują biegi w ramach Festiwalu Narciarstwa Biegowego, odbywającego się w towarzystwie Biegu Piastów. W takich sytuacjach pewnie myślisz, że gorzej być nie mogło i w zasadzie po co ruszałeś się z domu. Mogłeś siedzieć spokojnie przed telewizorem, oglądając transmisję biathlonu z Oslo. Zanim jednak szlag zdąży choćby Cię tknąć, to przypomnij sobie, że zostając w domu musiałbyś słuchać Patryka Mirosławskiego i jego uniesień w stronę Soukalovej. Poza tym pewnie długo czekałeś na ten moment, w którym zapomnisz w końcu o swoich obowiązkach i oddasz się przyjemności zmęczenia się na trasach. Zastanawiasz się, co zrobić, gdy praktycznie nie ma gdzie biegać? Trasy wyczynowe zamknięte, na innych są zawody, a nie wybierzesz przecież "autostrady" spacerowej na Orle, podobnie jak połowa Twoich towarzyszy z walki o miejsce parkingowe. Powiedzmy, że na to też jest recepta, którą Tobie zaproponuję.

Ostatnio często bywałem w Jakuszycach, zarówno w weekend, jak i w dni tygodnia. Miałem okazję sprawdzić, które trasy dają najwięcej radości z biegania, nawet, gdy wszędzie jest mnóstwo ludzi. Trudno to sobie wyobrazić, ale są takie odcinki, na których można biec zupełnie osamotnionym. Jakby tego było mało, profile tych tras mogą się spodobać każdemu, kto chce trochę bardziej się zmęczyć. 

Pierwszym z moich ulubionych rejonów są okolice tzw. Samolotu. Najbliżej można się tam dostać podbiegiem prosto z Polany Jakuszyckiej, który zaczyna się obok charakterystycznej anteny. Gdy już tam trafimy (co może nas kosztować trochę sił), znajdziemy się na wysokości ponad 1000 m.n.p.m. Do dyspozycji mamy różnego rodzaju krótkie pętle, które możemy swobodnie pokonywać, zawsze wracając do znanego punktu. Droga z Samolotu wiedzie bowiem na wprost w dół, aż do Schroniska Orle. Wybierając któreś z odgałęzień, zazwyczaj trafimy znów na prostą, dzięki czemu będziemy wiedzieli, skąd zaczynaliśmy. Jednym z lepszych odcinków jest tzw. Sępik. Wchodząc od strony Polany, na Samolocie musimy kierować się pierwszą ścieżką w lewo. Wybierając przeciwny kierunek możemy biec w kierunku Cichej Równi, skąd możemy zataczać już dłuższe pętle, lub trafić do schroniska Orle. Tam należy się spodziewać jednak większej frekwencji. Na Samolot można się dostać również okrężną drogą, np. przez Rozdroże pod Cichą Równią, jednak będzie to wybór bardzo żmudnej, wciąż wiodącej lekko pod górę drogi. Moim zdaniem lepiej "przyłożyć" na początku podbiegiem z Polany, zaś później po obróceniu się kilka razy wokół Samolotu, wrócić przez Cichą Równię Górnym lub Dolnym Duktem. Warto zauważyć, że na Samolocie często panują nieco inne warunki niż na Polanie, zwykle jest więcej śniegu i jest on szybszy. Jeżeli mimo moich tłumaczeń, nie wiesz, jak się tam poruszać lub nie kojarzysz tych nazw, wrzucam linki do tras zapisanych na Endomondo (12), abyś też mógł z nich skorzystać. Pamiętaj o najważniejszym. Z Samolotu nie można zjeżdżać trasą wprost na Polanę (którą wchodziłeś wcześniej), bo jest ona jednokierunkowa!

Wariant drugi. Z jakiegoś powodu tak Cię poniosło na zjeździe z Samolotu, że znalazłeś się przy schronisku Orle. Patrzysz na "autostradę" a tam nieprzerwany tłum biegaczy i spacerowiczów naciera na schronisko tak, jakby to był co najmniej supermarket. Myślisz, że na pewno nie będziesz wracał tą trasą. Masz więc dwa wyjścia. Szansę na odrobinę mniejszy ruch odnajdziesz na drodze w kierunku Rozdroża pod Cichą Równią (trasa Elektrowni Turów). Czeka Cię tam jednak monotonny podbieg aż do samego rozdroża, skąd do Polany będzie już praktycznie cały czas lekko w dół. Przebiegnięcie tej drogi w drugą stronę daje z pewnością więcej przyjemności. Jeżeli chcesz spróbować, zostawiam link do trasy. Drugą opcją powrotu ze Schroniska Orle jest wybór długiej drogi, okrążającej Kozi Grzbiet, która i tak wyjedzie na skrzyżowaniu z "autostradą". Rozwiązanie dobre dla tych, którzy nigdy nie mają dość, nawet gdy trasa staje się monotonna, telefon traci zasięg, a spotykani ludzie coraz częściej okazują się być Czechami. Droga wiedzie bowiem na samą granicę, skąd później wracamy dość długim podbiegiem do skrzyżowania z "autostradą". Jeżeli już ją wybierać, to biegnąc w przeciwnym kierunku, czyli na Orle. Będzie więcej z góry, a ostatnie kilometry powitają nas takim widokiem, jak na poniższym zdjęciu. Tą trasą również podzielę się przez Endomondo: link.

Jak się okazuje, nawet w piekle można się nieźle bawić. Wystarczy tylko wiedzieć, gdzie przestaje nim ono być. Następnym razem, gdy sytuacja na trasach będzie podobna lub trafisz na zawody, przypomnij sobie ten tekst. I pamiętaj, że wszystko staje się prostsze, gdy narty idą dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz